Jednorożce i pegazy, czyli co robi programista w wolnym czasie
Ostrzeżenie
Ten post został opublikowany 12 lat temu. Informacje mogą być przestarzałe, poglądy autora mogły ewoluować lub post może być nieaktualny w jakiś inny sposób. Weź to pod uwagę podczas czytania tego posta.Ostatni wpis był dokładnie miesiąc temu, więc pomyślałem, że warto by było coś naskrobać, zwłaszcza, że są wakacje. I naskrobałem.
Całkiem niedawno zacząłem oglądać pewien komediowy serial animowany targetowany do małych dziewczynek. Czy ja bym go jednak polecił małej dziewczynce? Niezbyt.
Serial ten w ostatnim czasie zaczęli oglądać praktycznie wszyscy. Zapewne domyślacie się, o co chodzi. Tak, oczywiście chodzi o…
My Little Pony: Friendship is Magic!
Dlaczego nie poleciłbym tego serialu małej dziewczynce, zapytacie. To ja odpowiem.
Pierwszy odcinek wspomnianego serialu zaczyna się od tego, że są sobie pegarożce, że jest sobie księżniczka Celestia i jej młodsza siostra, Luna i jedna rządzi dniem, druga nocą. I co sobie taka mała dziewczynka pomyśli? Że naprawdę tak jest. A potem będzie ją czekać rozczarowanie, że aż tak różowo (i to dosłownie…) nie jest.
Pozostawmy jednak kwestię szkodliwego wpływu MLP:FiM na jego target. Serial ten ma w sobie coś wciągającego, co sprawia, iż pomimo całkowitego minięcia się z jego grupą docelową, chce się po prostu obejrzeć kolejny odcinek przygód kucyków. Czym jest konkretnie to “coś wciągającego”? Chyba to, iż jest to serial komediowy. Humor w MLP, nieco wręcz infantylny, jest znacznie lepszy od niejednej komedii, a bohaterowie (czy raczej: bohaterki) czynią ten humor niezwykłym.
I jeszcze jedno. Jedną z głównych bohaterek My Little Pony jest niejaka Fluttershy. Co jest w niej takiego niezwykłego? Ano, otóż to, iż jest wręcz idealnym klonem mnie. (nie w sensie fizycznym, oczywiście 😜 ) Fluttershy wstydzi się własnego imienia. Fluttershy boi się własnego cienia. Fluttershy jest wrażliwa i nieśmiała (“shy”). Zupełnie tak jak ja.
BROHOOF!
PS. Autorem tytułu jest niejaki rhino, za co mu bardzo dziękuję. 😄